Nerwica to zaburzenie, u którego źródła leżą nieuświadamiane konflikty. U blisko 8 milionów Polaków występują objawy nerwicy. To choroba sfery psychicznej, ale objawy są odczuwane także w ciele. Nieleczone mogą występować latami, wprawdzie z różnym nasileniem, jednak nawracając cyklicznie.
Nerwica to problem natury psychicznej, o którym mówił już Hipokrates wprowadzając pojęcie histerii. Współcześnie pojęcie histerii nie jest już używane.
Nerwicę zalicza się do zaburzeń lękowych. Pierwsze objawy mogą występować już w dzieciństwie, jednak do rozpoznania najczęściej dochodzi u osób w wieku 25-45 lat. W określonych sytuacjach pojawia się niezrozumiały lęk. Często towarzyszy mu wrażenie umierania lub nagłego wystąpienia objawów choroby, która może powodować śmierć (zawał serca, udar mózgu, nowotwory złośliwe). Często współwystępują takie objawy jak bóle różnych części ciała, przewlekły kaszel, świąd skóry, suchość jamy ustnej, nagłe wzrosty ciśnienia krwi, zaburzenia widzenia, zaburzenia słyszenia. Oczywiście objawy te mogą świadczyć o obecnej chorobie ciała, ale u pacjentów z nerwicą kolejne konsultacje u lekarzy i liczne badania nie przynoszą odpowiedzi na pytanie: Która część mojego ciała choruje? Pacjenci zmieniają więc często lekarzy i wykonują kolejne badania. Ich wyniki są nadal prawidłowe. Co charakterystyczne – dobre wyniki badań nie cieszą, a martwią pacjentów.
Aby zdiagnozować nerwicę u kogoś z naszych bliskich warto obserwować wszelkie objawy, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Należy pamiętać, że zaburzenia nerwicowe są poważną trudnością, którą należy leczyć. Warto też wiedzieć, że odczuwane przez chorych na nerwicę dolegliwości w ciele sprawiają duże cierpienie i niezależnie od przyczyny (uszkodzenie ciała czy zaburzenie psychiczne) np. stopień odczuwania bólu może być podobny, a u pacjentów z nerwicą jest niejednokrotnie dynamiczniej przeżywany, ponieważ towarzyszy mu bardzo nasilony lęk.
Jednym z objawów nerwicy mogą być też przewlekłe bóle mięśni, którym towarzyszy duże zmęczenie. Pamiętajmy, że każda sytuacja stresowa powoduje u nas odruchowe napinanie mięśni. Nie kontrolujemy tego. Oczywiście jeśli nie cierpimy na zaburzenia lękowe, po ustąpieniu sytuacji stresowej – ustępuje też napięcie mięśni. Rozluźniamy się i odpoczywamy. Często mówimy, „ale ten stres wymęczył mnie”. U pacjentów z zaburzeniami lękowymi nie ma okresu rozluźnienia i odprężenia, napięcie mięśni utrzymuje się przewlekle. Powoduje to nasilone i przewlekłe bóle głowy, mięśni, często całego ciała. Częste są także zmęczenie i zaburzenia snu. Wyobraźmy sobie, że odczuwamy takie wewnętrzne napięcie, bóle mięśni, bóle głowy i kończyn, czujemy się zmęczeni, a nocny wypoczynek nie przynosi ulgi… Trudno przy takim samopoczuciu poczuć radość, cieszyć się spotkaniami z bliskimi, czy odczuwać przyjemność.
Często pierwszymi, którzy zwracają uwagę na możliwość występowania zaburzeń lękowych są: fizjoterapeuta, terapeuta uzależnień, kardiolog, gastroenterolog, neurolog lub seksuolog.
Napinane mięśnie będą powodowały przewlekłe bóle kręgosłupa i kończyn. Już podczas pierwszego badania doświadczony fizjoterapeuta zwróci na to uwagę. Jeśli dolegliwości będą ustępowały po zabiegach, ale szybko wracały – budzi to podejrzenie przyczyny w psychice, nie w ciele.
Pacjenci odczuwający przewlekłe dolegliwości bólowe i uogólnione napięcie często zauważają, że ustępują one po alkoholu lub innych substancjach psychoaktywnych. Sięgają więc po alkohol lub inne substancje odurzające coraz częściej. Niestety rozpoznanie zaburzeń lękowych często stawia się wtórnie do uzależnienia od tych substancji.
Kołatania serca, bóle w klatce piersiowej, wzrosty ciśnienia nie reagujące na leki często są przyczyną konsultacji w poradniach kardiologicznych. Jeśli po zaleconej diagnostyce kardiolog nie widzi zaburzeń w ciele pacjenta – wspomina o możliwości zaburzeń w funkcjonowaniu psychicznym. Układ krążenia i układ pokarmowy u niektórych pacjentów są bardzo podatne na stres.
Bóle i zawroty głowy, utraty przytomności są powodem wizyt pacjentów u lekarzy rodzinnych i kolejno – neurologów. Gdy diagnostyka nie potwierdza choroby ciała często zdarza się, że pacjent zmienia poradnię i lekarza, kolejny specjalista również nie stwierdza zaburzeń. „Trudno w to uwierzyć” myśli pacjent po kolejnym ataku bólu głowy czy zawrotów głowy. W nerwicy jest to jednak możliwe.
Pacjenci są coraz bardziej otwarci na rozmowy o sferze seksualnej. Często z pominięciem lekarza rodzinnego korzystają z konsultacji u seksuologów. Zaburzenia seksualne również mogą być jednym z objawów nerwicy i wynikają z przewlekłego uczucia napięcia, zmęczenia, niechęci do życia, w tym nawiązywania i utrwalania relacji.
U pacjentów z nerwicą trudne emocje gromadzone są na poziomie nieuświadamianym. Symbolicznie można powiedzieć, że nie ma przyzwolenia na poziomie świadomym na ich odczuwanie – emocje organizują się więc w objawy odczuwane przez ciało. Wydawałoby się pozornie, że jeżeli występuje ból to przyczyna powinna tkwić w ciele, a przyczyną np. przewlekłego kaszlu na pewno jest choroba płuc. U pacjentów z nerwicą kolejne badania ciała nie potwierdzają zaburzeń.
Chorzy naprawdę odczuwają silny ból, mają wrażenie ściskania w gardle, czują duszność, suchość w ustach, zalewają się potami, mdleją, wymiotują, cierpią na bezsenność, zawroty głowy, drętwienia kończyn. Często pojawiają się też przewlekłe biegunki. Często przy pierwszych incydentach nerwicy pogotowie zabiera pacjentów z podejrzeniem zawału. Inni są przekonani, że mają nowotwór, tak nasilony jest ból głowy. Większość pacjentów jest szczerze przekonana, że ich ciało nie funkcjonuje prawidłowo.
Dolegliwości są tak nasilone i tak często nawracają, że trudno uwierzyć w ich psychiczną naturę. Ważnym sygnałem jest tu skuteczność leków. Jeśli dolegliwości nie ustępują po farmakoterapii, a każdy z kolejnych leków ma dodatkowo działania uboczne i pacjent go nie toleruje – to również może świadczyć o psychicznym tle zaburzeń.
Podsumowując: im bardziej nietypowe objawy, im częściej ich lokalizacja zmienia się, im większa jest schematyczność pojawiania się dolegliwości (np. przed podróżą, podczas jazdy samochodem, podczas okresu intensywniejszej pracy, w wolne dni), im częściej wyniki badań są prawidłowe – tym większe prawdopodobieństwo występowania nerwicy.
To właśnie nerwica, czyli dolegliwości cielesne, których źródło tkwi w psychice. Twórca współczesnej medycyny psychosomatycznej – Alexander (1950) zakładał m.in. wieloprzyczynową genezę chorób psychosomatycznych. Popularniejsze są obecnie teorie, według których każdy stres może wywołać zmiany fizjologiczne, doprowadzające do chorób psychosomatycznych. Do ich powstania predysponują następujące czynniki:
1) genetyczne,
2) wycieńczenie organizmu (np. chorobą), podatność określonych narządów na działanie stresu,
3) skłonność do reagowania na stres gniewem, wrogością, niezadowoleniem, lękiem lub depresją,
4) tzw. podatność psychiczna, np. uporczywy i głęboki pesymizm, niewiara w możliwość wyjścia z trudnej sytuacji itp.,
5) aleksytymia, tj. brak umiejętności okazywania i nazywania uczuć, brak wyobraźni.
Za wystąpienie zaburzeń psychosomatycznych odpowiedzialny jest szeroko rozumiany stres, szczególnie, jeśli dodatkowo stwierdza się, że:
1) nasilenie stresu jest znaczne,
2) stres działa długotrwale,
3) w odczuciu pacjenta stres jest bardzo szkodliwy,
4) w sytuacji pacjenta obecne są niekorzystne czynniki natury ogólnej, takie jak: trudności w pracy zawodowej, kłopoty w pożyciu małżeńskim, wyobcowanie w dużym mieście, przebywanie w niesprzyjającym środowisku itp.
Thomas Holmes i Richard Rahe (1967) skonstruowali Skalę Ponownego Przystosowania Społecznego, określającą wielkość stresu w „jednostkach zmian życiowych” (Life Change Unit, LCU), biorąc pod uwagę 43 ważne zdarzenia życiowe, którym przypisano od 11 do 100 punktów. Im wyższy wskaźnik, tym bardziej znacząca jest dla powstania stresu określona sytuacja życiowa lub zdarzenie. Na podstawie uzyskanych wyników można oszacować własny wskaźnik ryzyka, a co za tym idzie – zagrożenie problemami zdrowotnymi – zarówno natury psychicznej, jak i fizycznej.
Zdaniem autorów skali, istnieje 80% ryzyka rozwinięcia się w ciągu dwóch lat poważnej choroby u ludzi, którzy uzyskali w sumie ponad 300 punktów LCU (jednostki zmian życiowych), jeśli suma ta przyjmuje wartość 200–299 – ryzyko poważnej choroby wynosi 50%, a wartość 150–199 – powoduje ryzyko 33%.
Skala Ponownego Przystosowania Społecznego:
1) śmierć współmałżonka – 100,
2) rozwód – 73,
3) separacja – 65,
4) kara więzienia – 63,
5) śmierć bliskiego członka rodziny – 63,
6) własna choroba lub uszkodzenie ciała – 53,
7) małżeństwo – 50,
8) utrata pracy – 47,
9) pogodzenie się ze współmałżonkiem – 45,
10) odejście na emeryturę – 45,
11) zmiana stanu zdrowia członka rodziny – 44,
12) ciąża – 40,
13) kłopoty seksualne – 39,
14) pojawienie się nowego członka rodziny – 39,
15) reorganizacja przedsiębiorstwa – 39,
16) zmiana stanu finansów – 38,
17) śmierć bliskiego przyjaciela – 37,
18) zmiana kierunku pracy – 36,
19) zmiana częstotliwości kłótni ze współmałżonkiem – 35,
20) wysoki kredyt – 31,
21) pozbawienie prawa do kredytu czy pożyczki – 30,
22) zmiana obowiązków w pracy – 29,
23) syn lub córka opuszcza dom – 29,
24) kłopoty z teściową – 29,
25) wybitne osiągnięcia osobiste – 28,
26) żona zaczyna lub przestaje pracować – 26,
27) rozpoczęcie lub zakończenie nauki szkolnej – 26,
28) zmiana warunków życia – 25,
29) zmiana nawyków osobistych – 24,
30) kłopoty z szefem – 23,
31) zmiana godzin lub warunków pracy – 20,
32) zmiana miejsca zamieszkania – 20,
33) zmiana szkoły – 20,
34) zmiana rozrywek – 19,
35) zmiana w zakresie aktywności religijnej – 19,
36) zmiana aktywności towarzyskiej – 18,
37) niewielka pożyczka – 17,
38) zmiana nawyków dotyczących snu – 16,
39) zmiana liczby członków rodziny zbierających się razem – 15,
40) zmiana nawyków dotyczących jedzenia – 15,
41) urlop – 13,
42) Boże Narodzenie – 12,
43) pomniejsze naruszenie prawa – 11.
Tak. W zaburzeniach dysocjacyjnych (inaczej konwersyjne) brak zmian w ciele, które mogłyby wyjaśniać występowanie objawów, natomiast stwierdza się uchwytne przyczyny psychologiczne. Rodzaje zaburzeń dysocjacyjnych t m.in.: amnezja dysocjacyjna, fuga dysocjacyjna, osłupienie dysocjacyjne, dysocjacyjne zaburzenia ruchu – niedowłady, porażenia, zaburzenia koordynacji ruchów, drżenie lub trzęsienie, zaburzenia wydawania głosu, drgawki dysocjacyjne, dysocjacyjne znieczulenia i utrata czucia zmysłowego – ślepota, głuchota, utrata węchu. Innymi słowy zaburzenie dysocjacyjne polega na ograniczeniu lub utracie jakiejś funkcji układu nerwowego, nie wynikającym ze zmian organicznych.
Najczęstsze objawy dysocjacyjne to: zaburzenia ruchowe, porażenie, drgawki, zatrzymanie moczu, bezgłos histeryczny, „kula histeryczna” (uczucie ucisku w gardle, utrudniające połykanie); zaburzenia narządów zmysłów – parestezje, znieczulenia, utrata węchu, ślepota, „widzenie tunelowe”, głuchota, znieczulenie na dotyk i ból; inne – np. zaburzenia świadomości, wymioty.
Zaburzenia psychosomatyczne powinny być leczone. Nieleczone mogą prowadzić do zaburzeń w ciele. Zwykle też w miarę upływu czasu lęk i trudności codziennego funkcjonowania nasilają się. Elementem leczenia jest wyjaśnienie psychologicznego podłoża zaburzeń. Konsekwencją jest uzyskanie przez pacjenta wglądu i zrozumienia mechanizmów powstawania zaburzeń. Ważna jest także sytuacja psychospołeczna pacjenta – choroba może wynikać z sytuacji rodzinnej pacjenta.
Oczywiście na początku należy wykluczyć wszelkie zmiany w ciele. Może okazać się, że pacjent mający problemy z układem pokarmowym, w konsekwencji przewlekłości zaburzeń nerwicowych (i np. pobudzania błony śluzowej) ma stawiane rozpoznanie przewlekłego zapalenia błony śluzowej żołądka, czy dwunastnicy (popularnie nazywane jest to wrzodami żołądka).
Podstawą leczenia jest psychoterapia. Warto jednak pamiętać, że nieleczone zaburzenia nerwicowe mogą prowadzić do zaburzeń narządów, zwykle tych najsłabszych. Stąd też niekiedy psychoterapię wspomaga się leczeniem farmakologicznym. Często trzeba szybko uspokoić pacjenta lub zmniejszyć odczuwany ból. Zaburzeń nerwicowych nie udaje się jednak wyleczyć farmakologią. To tłumienie objawów, a nie usuwanie przyczyny.
To bardzo indywidualna decyzja. Często pacjenci z zaburzeniami nerwicowymi mają trudność z rozmową o emocjach. Psychoterapia grupowa sprzyja budowaniu zaufania do grupy, redukcji lęku, uczeniu się nawiązywania nowych relacji oraz wyrażania emocji (również tych najtrudniejszych). Pacjent porównuje swoje doświadczenia z przeżyciami innych osób, odwzorowuje pewne postawy, nabiera nowej perspektywy, poznaje inne objawy choroby, ale przede wszystkim zdobywa przy tym wiedzę o sobie. W psychoterapii indywidualnej pracujemy na relacji i możemy dokładniej skupić się na specyficznych dla pacjenta modelach budowania i modelowania relacji oraz dotrzeć do pokładów nieuświadamianych emocji, o których pacjent nie chce wspominać w ramach psychoterapii grupowej.
W obu rodzajach psychoterapii ważne jest zaufanie i szczerość. Niekiedy łatwiej zwierzyć się obcej osobie niż komuś bliskiemu. O trudnych sytuacjach niekiedy łatwiej jest powiedzieć psychoterapeucie niż partnerce czy innej bliskiej osobie. Najważniejsze jest jednak, aby pacjent poszukał przyczyn lęku, uświadomił sobie, w jakich sytuacjach występują określone objawy i z czym one wiążą się.
Pierwszy etap terapii obejmuje kilkanaście spotkań, to etap budowania zaufania i diagnozowania świata emocjonalnego pacjenta. Wychodzenie z zaburzeń nerwicowych wymaga wiele pracy nad sobą, ale bardzo często kończy się sukcesem.
Nie udowodniono dziedziczenia zaburzeń lękowych. Prawdą jest jednak, że w rodzinach, w których częściej obserwuje się zaburzenia lękowe czy depresyjne – występują one w kolejnych pokoleniach. W procesie budowania relacji w rodzinie obserwujemy różne sposoby radzenia sobie z emocjami wśród naszych bliskich. Na poziomie podświadomym przybieramy znane nam z tych najbliższych, wczesnych relacji schematy reagowania na emocje zarówno obserwowane u innych w otoczeniu jak i powstające w nas samych. Jeśli nie ma przyzwolenia w rodzinie na wyrażanie emocji lub emocje te są skrajnie biegunowo wyrażane (albo tłumione, ale niekontrolowane) – pacjent tłumi je i pozornie wydawałoby się „nie odczuwa”. Wycięte emocje przypominają jednak problemy „zamiecione pod dywan”: nie znikają, ale kumulują się i w najtrudniejszych dla pacjentów sytuacjach ujawniają się pod postacią zaburzeń ciała.